Podświetlona taca do malowania i pisania
Jeśli śledzicie ten blog to kilka dni temu prezentowałyśmy nasz sposób na masę z pianki do golenia i mąki ziemniaczanej (opcjonalnie można kapnąć oliwę).
Dziś postanowiłyśmy wrócić do naszej masy. Ponieważ sprytnie przechowałyśmy ją w pudełeczkach, nie ma potrzeby ponownego wyrabiania.
Na wieczorną nudę zaproponowałam więc dziewczynom pisanie. Nie tryskały entuzjazmem... Starsza ma dość pisania. Gdy wraca ze szkoły ćwiczy kaligrafię do znudzenia, zanim dokończy zadania domowe za oknem robi się mrok. Młodsza nie zna nawet literek. Więc co ta mama wymyśla... pisanie?!
O tak, uszykowałam pudełko od zabawek z plastikową pokrywą oraz lampki choinkowe... i wtedy pojawiło się zainteresowanie... Po co nam to do pisania?
Gdy zapalilam lampki w pudle, na pokrywę wysypałam naszą masę (konsystencja bardziej sypka) dziewczynki zrobiły ogromne oczka. Same podwinęły rękawki i zaczęło się... 😂
Gdy starsza przypominała sobie ksztalty liter, mała przez naśladowanie oswajała się z nimi. To świetny sposób by nauka była przyjemnością, dziećmi świetnie się bawią, nie protestują i nie nudzą się. Mam nadzieję, że takim sposobem Maluda nie będzie wiedziała kiedy i pozna z czasem cały alfabet. 🔠
Ale nie byłoby prawdziwej zabawy bez swobodnego działania. Dziewczyny bardzo chętnie rysowały paluszkami i wspólnie obserwowałyśmy zmieniające się kształty oraz wpływ światła.
Nie ukrywam, samej trudno było mi sie oprzeć pokusie... i też zmalowalam podswietlone obrazki.
Okazało się, że to świetny sposób by pograć w popularne Kalambury. Dla zapominalskich przypomnę, że gra polega na narysowaniu/ pokazywaniu hasła. Inni gracze odgadują co autor ma na myśli.
Tym razem pomysł na zabawę był spontaniczny: rysowałyśmy podświetlony obrazek i zgadywałysmy co przedstawia. Rozwiązania i skojarzenia bywały zaskakujące, śmiechu co nie miara...
Zdjęcia nie oddają efektu, ale zabawa jest przednia dopiero gdy zgaśnie światło. :)
Spróbujcie i Wy!
Dziś postanowiłyśmy wrócić do naszej masy. Ponieważ sprytnie przechowałyśmy ją w pudełeczkach, nie ma potrzeby ponownego wyrabiania.
Na wieczorną nudę zaproponowałam więc dziewczynom pisanie. Nie tryskały entuzjazmem... Starsza ma dość pisania. Gdy wraca ze szkoły ćwiczy kaligrafię do znudzenia, zanim dokończy zadania domowe za oknem robi się mrok. Młodsza nie zna nawet literek. Więc co ta mama wymyśla... pisanie?!
O tak, uszykowałam pudełko od zabawek z plastikową pokrywą oraz lampki choinkowe... i wtedy pojawiło się zainteresowanie... Po co nam to do pisania?
Gdy zapalilam lampki w pudle, na pokrywę wysypałam naszą masę (konsystencja bardziej sypka) dziewczynki zrobiły ogromne oczka. Same podwinęły rękawki i zaczęło się... 😂
Gdy starsza przypominała sobie ksztalty liter, mała przez naśladowanie oswajała się z nimi. To świetny sposób by nauka była przyjemnością, dziećmi świetnie się bawią, nie protestują i nie nudzą się. Mam nadzieję, że takim sposobem Maluda nie będzie wiedziała kiedy i pozna z czasem cały alfabet. 🔠
Ale nie byłoby prawdziwej zabawy bez swobodnego działania. Dziewczyny bardzo chętnie rysowały paluszkami i wspólnie obserwowałyśmy zmieniające się kształty oraz wpływ światła.
Nie ukrywam, samej trudno było mi sie oprzeć pokusie... i też zmalowalam podswietlone obrazki.
Okazało się, że to świetny sposób by pograć w popularne Kalambury. Dla zapominalskich przypomnę, że gra polega na narysowaniu/ pokazywaniu hasła. Inni gracze odgadują co autor ma na myśli.
Tym razem pomysł na zabawę był spontaniczny: rysowałyśmy podświetlony obrazek i zgadywałysmy co przedstawia. Rozwiązania i skojarzenia bywały zaskakujące, śmiechu co nie miara...
Zdjęcia nie oddają efektu, ale zabawa jest przednia dopiero gdy zgaśnie światło. :)
Spróbujcie i Wy!
Komentarze
Prześlij komentarz